|
Relacje
z turnieju Macki Wojny 2005
Robert "Schtrasny"
Biernacki
Bartek "B_sk" Skalski
Krzysztof "Gotrek" Krzystek
Michał "Hightower" Jóźwiak
Jacek "JJ" Jedynak
Marcin "Kensiorek" Bereda
Jakub "Mauler" Sobaczyński
Robert "Schtrasny" Biernacki
Moja armia (przyznałem sobie 16 pkt CS):
hrabia z wielką bronią, kroczącą śmiercią,
wojowniczym chowańcem i magicznym rzutem obronnym na 5+,
służebnik biegacz chrorązy armii z przeraĽliwą
kolczugą
służebnik biegacz z wielką bronią i klejotem krwi
upiór z przeklęta księgą
czarny trener (nie wziąłem drugiego, bo by mnie
CS zżarł)
8 czarnych rycarów z pełnym sztabem
2x25 sylvańskiego pospolitego ruszenia ze
sztandarami
10 szkieletowej milicji
3 nietopyrze
16 strażników grobów z pełnym sztabem i chorągwią
wojny
2x5 przerażających wilków (jedni zwiadowcy)
3 nietopyrze zgraje
Moja relacja:
1. starcie:
Przyjmowałem rozpiski przed turniejem, więc raczej wiedziałem czego się
spodziewać. Przed samym rozlosowaniem otwarcie mówiłem, że nie chcę
trafić na Zatora. Bałem się jego manewrowej armii z niezłym uderzeniem,
a przede wszystkim smoka z mordercą Highbornem z uwagi na killing blow.
Uważałem, że trudno byłoby mi czymkolwiek stawić mu czoła.
Ustawiałem się poProdku. Skierowałem gros moich sił na stronę bez
smoka, natomiast z COKami i noblem (noblicą?) na pegazie. Brak twardych
nerwów harpii i noblicy przesądziły o moim powodzeniu na tym odcinku.
Nad bolcem popastwił się Coach, który wypłacił 6 impaktów...
Zwróciłem się w drugą stronę, gdzie toczyły się podchody ze smokiem: to
on moich podchodził, to ja go okrążałem, to znów on wylatywał na
flankę. Wszystko to odbywało się pod zmasowanym ogniem broni
strzeleckiej npla. W końcu wystawiłem Czarnych Rycerzy na szarżę
smokowi, licząc, że może pierwszą rundę przetrzymają. Smok skorzystał z
zaproszenia, do którego na krzywy ryj dołączyła się noblica. Walka była
o tyle zdumiewająca, że .... nie zadano w niej żadnej rany!!! Smok
wystał, noblica pierzchła.. i tak po 4 turach ze względu na niedoczas -
Zator był raczej swobodnie nastawiony do gry, ja też nie popędzałem -
zakończyła się nam przedwcześnie bitewka. Mnie bolała strata Wrighta i
Thralla, ale było 11:9 dla mnie.
2. starcie:
Rewelacja kostkologii stojąca po mojej stronie została już opisana
wyżej. Strach i terror zebrały wśród O&G Michała Bukowskiego
obfite żniwo.
Początkowo chciałem wystawić się jedynie na jednej stronie, ale
zagrożenie dla mojego fasta na drugiej zniweczyło moje założenia i
zmodyfikowało plany. Wystawiłem się większością sił na drugiej stronie
- bez 1 fasta, Coacha i klocka zombiech. Moje obawy kierowały sie w
stronę Wywerny i Giganta. Pierwszej zapodałem twardy orzech do
zgryzienia w postaci Zgrai Nietopyrzastej, dzięki poPwięceniu której
Strażnicy Grobów mieli dostatecznie wiele czasu, aby zawrócić z obranej
marszruty, nakierować się na cel, spokojnie wypalić papierosa i rzucić
się na monstera. Czyż wspominałem, że kostki nie sprzyjały zanadto
mojemu przeciwnikowi? Wywerna zdała panikę za przyjęcie ataku z flanki
(a mogła uciec), a następnie uciekła od brejka marne parę cali...
Strażnicy Grobów przerobili ją sobie na zelówki do butów. Gigant zajął
się przez niemal całą bitwę zabawą w skakanie po tanich i występujących
w dużej liczbie zombiakach. Najepsze, co mu wyszło, to poPmiertny
upadek na mojego BSB.. zaiste spektakularny .
Reszta O&G naprzemian nie zdawała strachu i uciekała. Na koniec
Czarne Orkuny z Wielkimi Maczugami miały szansę złomotać skromny
oddzialik szkielkowy, ale nie wytrzymały psychicznie napięcia
nerwowego, pozostając na pozycjach wyjściowych do szarży. 19:1 3.
starcie: Wpadłem na 2 stół, na Michała "Hightowera" Jóźwiaka. Miał do
mnie pretensje za styl gry, także za zapominalstwo. Przepraszam i będę
starał się poprawić . Mam nadzieję, że sprawę załatwiliśmy polubownie:
dał mi dograć do końca turę, ja zdjąłem mego generała.
Posiadał najbardziej klimatyczną rozpiskę - 21 pkt CS. Dziwiłem się,
jak mógł tak wysoko tym zajść. Ciekawie zapowiadało się starcie
piechot: O&G z sylvańską. Podchody skończyły się, gdy
wystawiłem zombiech na przymusową szarżę Szalonych Dzikich Orków i
skontrowałem z boku drugim klockiem. Potem były szarze i kontrszarże,
pośród których znowu wygrał outnumber-fear. Oddziały wroga wychodzące w
rezerwie udało mi się skutecznie przyblokować. Terrorysta Wright także
spełnił pokładane w nim nadzieje. Podobno 13:7.
Nastawiony byłem na grę przeciwko armiom magicznym i strzeleckim, mimo
że nie posiadałem żadnego DSa. Nie bałem się magii poza popychaczkami i
eadbuttami. Trafiłem na armie praktycznie bez magii, ze scroll
caddy'mi. Nie żałuję.
Doceniłem Bat Swarms. Drogie, ale przydatne. A myślałem, że absolutnie
plewne.
Wydaje mi się, że scenariusze ożywiły nieco rozgrywki. Stoły wyglądały
ciekawie dzięki widokowi jednostek zgrupowanych nie tylko w paru
miejscach, liniowo. Scenariusz trzeci pozwolił na szybsze
przeprowadzenie dwóch pierwszych tur, dzięki czemu zdążyliśmy rozegrać
3 bitwy na 2250 pkt.
Test, przyznam, był niezły... może za trudny nieco, ale naprawdę co
najmniej niezły. Wielkie dzięki, PlooschacK.
Cieszę się, że podobały się szerokiej rzeszy moje konwersje. Niestety,
z jakością malowania było cienko, bo od WI nie miałem czasu na to
raczej. Poprawię się.
Najśmieszniejsze wydarzenie: "cwaniactwo magiczne" Bi-eSa i "szczęście
przychodzi wraz z żoną" Sebastiana: W pewnym momencie bitwy obydwu
Panów weszła żona tego ostatniego. Ale na chwilę opuściła miejsce
widza, wychodząc z budynku. W tym momencie miał miejsce miscast maga
lorda Bi-eSa, ale Bi-eS skorzystał z Buzgoba i przerzucił wszystkie
kostki - z rezultatem: miscast! Hmmm.. zatem rzut na tabelkę miscastów:
2... i staje się sqiugiem. Ale Bi-eS twardo korzysta z posiadanego
przerzutu.... 3! oj, gorzej: trafienia w maga! - ile? : 4!.... e, nie!
Bi-eS znów korzysta z przerzutu: kostka turla się ... 6! pozamiatane...
z maga zotało tylko wspomnienie po Waagh! W tym momencie wróciła żona
Sebastiana - i pytanie: czy była przyczyną szczęścia męża, czy to jej
wyjście wpłynęło na korzystny uśmiech losu?
Bartek
"B_sk" Skalski
Moja armia: Orc Shaman Lord z laską Buzgoba i DS
Orc Shaman z pierścionkiem
NG Shaman DS
NG Shaman DS
2 fasty
2 oddziały nightów po fanatyku w każdym
25 Boyzów
25 Big'unsów AHW War Banner
19 Black Orków z duzymi toporami i rzeźniczym
sztandarem Nogga
2 rydwany goblińskie
2 chukki
8 Boar boyzów
no i gigant.
Dawało to 15 punktów CS, co w sumie całkiem nieźle prognozowało.
I bitwa ReyQ
Strzelająco-magujące imperium z kawalerią i detachmentami, armia
piechotna tego nie lubi. Zaczynałem więc oczywiście wszystko naprzód
ile wlezie, a potem magia i pozbywanie się DS'ów przeciwnika. Potem
nastąpiła tura imperium kiedy to wystrzeliły: armata, 2 helki i
moździerz, i reszt imperilanych pieszysch przeszkadzajek, i gdy kurz
opadł okazało się że padło 6 Black Orków, 7 Boar Boyzów i fast, ale co
najważniejsze ostał się chariot na jednej ranie stojący naprzeciwko
helki. Następna moja tura i charioty wpadają w hellblastery, fast zjada
armatę, a z IF-ki na Waaaaagh do walki wchodzą BO na flankę pierwszego
detachmenta i NG z Boyzami w oddział jazdy, kiedy na początku następnej
tury obsługanci moratara nie wytrzymali widoku stojącego obok giganta,
było już pozamiatane. BO przeszły przez trzy oddziały zatrzymując się
dopiero na końcu stołu rydwany zjadły magów i trochę piechoty, a na
końcu dzięki magicznej popychaczce można było zobaczyć szarżę fasta w
bok, dwóch rydwanów w tył i Big'Unsów w przód oddziału rycerzy z
gienkiem, pierwszą turę wystali bo gigant tylko krzyknął i z -6 zrobiło
się -2, w drugiej już im się nie udało i skończyło się 23-0 dla mnie i
przeskokiem na pierwszy stół (pierwszy raz w mojej karierze
turniejowego pechowca i ofermy :) )
II Bitwa z O&G Michała
Jego armia klimatyczna bardzo, ale nieprzygotowana zupełnie do
spotkania z moją. Dzięki doskonałym rzutoma na czar po dwóch turach
wyeliminowałem mu wszystkie fasty, rydwany i Pump wagona zostawiając go
na łasce mojej i moich shamanów 12PD-3DD, no i moja orkowa natura
wzięła górę nad rozsądkiem i zamiast po elficku siedzieć tyłkiem na
swoim miejscu i czekać to ja jak ten idiota poszedłem do przodu i dałem
możliwość kostkom na odwrócenie przebiegu bitwy, no i oczywiście tak
się stało. Moi wojownicy się nie spisali i z pewnego zwycięstwa zrobił
się remis 10-10. Będę miał nauczkę na następny raz, chociaż znając
siebie i tak zrobię dokładnie to samo. W każdym bądź razie zostałem na
pierwszym stole (podejrzewałem, że moje szczęście nie może trwać tak
długo i co za chwilę się okazało miałem rację)
III Bitwa Bretonia Sebastiana Ciecierskiego
Bretonię znam, Bretonii nie lubię a Sebastian ma do tego dziwny zwyczaj
przygotowywania się na moją armię, więc bardzo nie chciałem walczyć z
nim, no ale jak mus to mus . Zaczynałem, więc wyglądało na to, że mam
szansę coś ugrać w planach było zdjęcie dwóch DS-ów w pierwszej turze w
następnej bretka miała się zbliżyć a w swojej drugiej miałem wyciągnąć
jeden DS stopką, a potem puścić Waaaaagh!!! i pozamiatać, ale
oczywiście plany runęły kiedy w wyniku 6 kolejnych niekorzystnych
rzutów kośćmi mój shaman padł od własnej magii przy pierwszym poważnym
czarze. W tym momencie wiedziałem, że bitwa sie skończyła. Tylko dzięki
temu, że trzeba było skończyć wcześniej no i moim dwóm dzielnym
fanatykom, którzy zjedli całą lancę questingów skończyło się 1-19, a
nie 0-20, chociaż i tak marna to pociecha.
W każdym bądź razie turniej przyjemny a ja narzekać nie mogę bo i tak
pozbyłem się wiszącego nade mną w Łodzi fatum ostatniej trójki
turnieju. Chociaz trochę boli fakt, że do trzeciego miejsca wystarczył
remis w trzeciej bitwie, albo bardziej rozważna gra w drugiej, no ale
cóż nadejdzie jeszcze czas kiedy poznają prawdziwą siłę
Waaaaaaaaaaaagh!!! Gorbaga.
Krzysztof
"Gotrek" Krzystek
Ten turniej mial drugi podtekst - razem z Markiem "Oszustem" Olczakiem
walczylismy o pierwsze miejsce w lidze z naszego wspanialego
wojewodztwa Bylem w duzo bardziej komfortowej sytuacji, gdyz mialem
caly 1 pkt. przewagi nad Markiem i jeden turniej rozegrany mniej.
Wystawilem armie klimatyczna (12 pkt. z CS ), czyli 3 elektrykow, grey
seer, 3 ratlingi, 7 jezzaili, 2 Tunnelingi, WLC, kociolek halflingow
(leci zuuupaa!! ), swarmy, troche popychaczek typu slavow i night
runnersow.
I bitwa.
WE Guli.
Przeciwnik nie wiedzial co to sa maszynki skavenskie, wiec domyslacie
sie, ze kosztowalo go to slono Przeprowadzilem wzorcowe oczyszczanie
lasu, ostatecznie na stole ostalo sie tylko 9 modeli przeciwnika
(niestety na 3 cwiartkach ). Bohaterem spotkania byl forest lord WE -
koles dostal 7 ran (juz po wszystkich save'ach!!) zanim wreszcie sie
zlozyl. Wkurzajacy jest ten amber amulet... Ciekawym trikiem bylo tez
wystawienie magow na jednorozcach - nagle wszystko co istotne w jego
armii ma MR 1 lub 2 Ale ostatecznie i tak polegl straszliwie 17:3
II bitwa.
Standardowo, jak zawsze - Marek "Oszust" Olczak i jego kawaleryjskie HE
ze smokiem
Trafiamy na siebie zawsze, na kazdym turnieju w Lodzi. Do tej pory
konczylo sie to masakrami dla mnie, ale wtedy gralem niezlymi VC lub
przegietymi Dwarfami... A teraz tylko tchorzliwe szczury...
Dziwne (ale bardzo fajne!!) strefy rozstawienia spowodowaly, ze Marek
jadacy z bokow uzyskal przewage, ale mimo wszystko wydaje mi sie, ze
popelnil blad przy wystawieniu. Powinien ostatecznie umiescic
lodolamacz i smoka na tej samej polowie stolu, a nie rozdzielac
uderzenie.
Niestety Marek zaczynal Podszedl wszystkim, otoczyl mnie z kazdej
strony... Balem sie
. W mojej turze rozpoczalem ofensywe magiczna i strzelecka - elfy
padaly jak muchy, prawie wszystko istotne zeszlo w 1 ture!! Ale
niestety - schowany smok zostal na 1 ranie W drugiej turze wpadl w sam
srodek mojego deployu i co tu duzo mowic... Zdalem tylko jeden terror
Ale za to WLC i zabilem chama Rydwany, orly i fasty szybko zaczely
zapedzac moje uciekajace oddzialy, zanosilo sie na cos kolo remisu
(przezyli wszyscy herosi), ale nie... Poczatek 5 tury i okazuje sie, ze
0,5" za blisko uciekajacego ratlinga stoi grey seer - panika na Ld6,
435 pkt. idzie sie jebac Wtedy przyszedl Hubert i juz skonczylismy gre
- a na pewno by sie zebral!!
11:9 dla Marka - i to on byl teraz blizszy zwyciestwa w lidze.
III bitwa - Kensiorek.
Demonki - opisywane juz kilka razy Wszystkim poza heraldami postanowil
isc do mnie, przezyly to ostatecznie 3 modele, ktore podwinawszy ogony
postanowily tchorzliwie uciec i nie walczyc. Posilki wychodzace w 3
turze wyszly dokladnie po przekatnej wzgledem miejsca, w ktorym stalem
ja i coz. Z M5 juz nie dolazlem do demonow TCHORZ!!
13:7 dla mnie.
W pierwotnej wersji wynikow zajalem 7 miejsce, Marek 5 - zatem dostawal
2 pkt. wiecej do ligi i mnie wyprzedzal. Ale mi sie Drazhar smial w
twarz Hehe. Ja mu tego nie zapomne Ostatecznie to ja jednak jestem 5
Bylem jeszcze 3 generalem na turnieju. Tylko szkoda, ze niczego sobie
nie wygralem
Michał "Hightower" Jóźwiak
No wiec tak - moja armia na poczatek, bo to chyba najciekawsze. Wszyscy
mi sie dziwili jakim cudem nabilem 21 pkt. CS. Oto ona:
Wodz: Zboj Sarka-Farka, 63 kg wagi i 145 cm
wzrostu + dwurak oraz Armour of Mork (dajacy Magic Resistance 2) i Helm
Szefa dajacy warda na 5+. Moj glowny masakrator (no, moze poza
czempionem czarnych orkow)
Przydupas nr 1: Pies Pankracy vel odbijacz
czarow. Wyjatkowo wredny nightgoblin big boss z sizzla's shinybaubles
(rebound czarow na 4+) oraz wollopa's one hit wounda (+3sily na jeden
trafiony cios w bitwie).
Przydupas nr 2: Doktoooooooor MEeeeeeeelchior
Wyyyyyyderko. Zawodnik w prawym narozniku, w czarnych spodenkach,
noszacy Collar of Zorga (wyjatkowo bezuzyteczny przedmiot) oraz Duffa's
Club of Duffin ( +3 ataki razna bitwe - wyjatkowo uzyteczny przedmiot).
Przydupas nr 3: Ruymcajs. Znany w niektorych
kregach lajdak i szubrawiec. Dlatego pewnie zostal wybrany do noszenia
BSB. Dodatkowo otrzymal mozliwosc niesienia Totemu Morka, ktory dawal
unitowi MR 1 oraz + 1 do dispela na wszystkie czary wymierzone w inne
jednostki.
Przydupas nr 4: Moj faworyt - Jeeeeeeeeeez
Euuuuuuuuuuuuuuuuzebiuuuuuuuuuuuuusz. Zacny rycerz ten na wilku sie
wozi. Jego podstawowe wyposazenie, to kij z ostrzem na czubku, spirem
zwany a do tego Glowy Green Amulet (dziwna rzecz - dla
niewtajemniczonych: zamiast normalnego dispela, bierze sie tyle kostek
iloma byl czar rzucony i ciska. Jesli bedzie choc 1 jedynka, heros
ginie, jesli jedynek nie bedzie, czar zdispelowany bedzie - w moim
przypadku to 100% szans na dispel, wiec o czary na trolle, z ktorymi
chodzil sie nie balem) a do tego Enchanted Shield.
Mag Przydupas nr 1: Jedyny mag w mojej armii.
Jego zadanie - dawac 1 DD, usilowac rzucic 2 6-tki na jakis czar z
malego Waaagh oraz uzyc 2 DS, w ktore go zaopatrzylem.
Wojsko:
2 x 5 wolf riders
16 x savage boyz z warpaintem
3 x river trolls
16 x black orks (dwuraki i Noggs Banner of
Butchery)
29 x goblins (spiry, szildy i lajt armory)
29 x night goblins (hw/szild)
25 x orc boyz (2 hw)
3 x snotlings
1 x snotling pump wagon
2 x spir czaka
2 x goblin wolf czariot
1 x squig herd
Slowem - 160-ciu wkurwionych kolesi.
Zadania:
Osmieszac. Wyprodukowac duzo trupow.
Sposob:
Brak.
Wynik:
Bitwa nr 1:
Kolesie vs WE.
Nienawidze WE. I chyba moja nienawisc tym razem dodala mi sil. Do tego
Przeciwnik niezbyt przemyslanie rozmiescil swoje sily - w ataku i mniej
wiecej po rowno z kazdej strony. Po rowno, z malym wyjatkiem. Magowie
staneli wszyscy razem. Przelomem stala sie 2-ga tura. Jeszcze wlasciwie
nienaruszony, zadeklarowalem szarze od flanki wolf riderami na glade
ridersow. Ci odpowiedzieli gradem strzal. Spadlo 2 moich jezdzcow,
ktorzy juz szykowali sie do taktycznego odwrotu, gdy nagle zobaczyli
stojacego za nimi Wojennego Szefa, ktory glaszczac ostrze swego
wielgachnego topora zdawal sie cos dla nich szykowac. Zrozumiawszy ta
aluzje, wolfridersi pognali na glade riders i zlamali oraz zagonili
ich. Dodatkowym efektem tego zdarzenia byla panika u 2 magow (jeden
opuscil pole bitwy) oraz jednostce lucznikow, ktorej nie dane bylo juz
strzelic innaczej niz do szarzy. Dodatkowo w tej samej chwili w innym
miejscu pola bitwy chariot zlamal i zagonil driady i wlasciwie jedna
flanka byla pozamiatana. Moja defensywa magiczna wytrzymala i pozostalo
mi tylko wylapac probujacych umknac oblawie magow, co tez skwapliwie
uczynilem. Podczas oblawy ucierpialy rowniez jakies orly, heros oraz
oddzial waywatcherow zajechany przez rydwan. Ogolnie bylo b. dobrze.
Bitwa 2:
Bitwa, ktorej nie moglem wygrac ze wzgledu na totalne panowanie Bartka
w fazie magii. Ochoczo przyjmowalem MM za MM a z DS czekalem na Waaagh.
Moje najlepsze jednostki okazaly sie byc dosc dobrze chronione przez
MR, ale poniewaz na 3 kostkach rzucalem srednio po 6-7, to czary nawet
z MR wchodzily jak w maslo. Do 4 tury nie zrobilem nic, oprocz troche
fartownego ustrzelenia giganta. W 6-tej turze mialem na stole juz
naprawde niewiele jednostek, ale fartowny overrun po zjedzeniu rydwanu,
prosto w Big Uns'ow kompletnie odmienil oblicze bitwy. Odpalono Banner
of Butchery i potoczylo sie 8 orczych makowek. Zlamalem lobuzow i
wpadlem w uszczuplonych przez czaki Boar Boyzow i ich tez w Bartka
turze zlamalem. Radosnie przyjalem rowniez zwyciestwo trolli nad
Bartkowymi night gobbosami, ktorzy przy srednich rzutach powinni
spokojnie moich ulubiencow polamac. Mialem jednak farta i niedosc, ze
nie dostalem ani jedej rany, to jeszcze sam zadalem ich 5, 6-cioma
atakami. Losy bitwy odmienily sie. Remis dal mi sporo radochy,
aczkolwiek myslalem, ze moge zdzialac cos wiecej moimi szybkimi
jednostkami, ktore postawilem na przeciwnej stronie stolu niz kloce
piechoty.
Bitwa 3: Przeciwnik znany i lubiany, choc jego armia to kryska na
kazdego orka. Pomyslu zupelnie nie mialem na atak z flanki i pewnie
dlatego moj Korpus Zapasowy w tej bitwie nic kompletnie nie zdzialal a
nawet przyniosl Schtrasnemu punkty. Do tego mielismy pare utarczek
slownych roznej natury, ktore pewnie wynikaly ze zmeczenia. Za moja
niegodna postawe przepraszam i poprawic sie postaram. Wracajac jednak
do bitwy, jedynym sukcesem z mojej strony bylo ubicie gienka undeadow,
ale to by wlasciwie bylo na tyle. Kiepsko zaplanowany atak (bo juz
myslenie bylo nie to) i kiepskie wyniki.
Dzieki jeszcze raz wszystkim, z ktorymi gralem oraz tym, z ktorymi nie
gralem oraz najwieksze oczywiscie podziekowania - organizatorom... no i
mojej Mamie itp...
Jacek
"JJ" Jedynak
Po nieprzespanej nocy (niestety spędzonej na pracy a nie pijaństwie i
rozpuście ) z drżącym sercem udałem się po raz pierwszy w życiu do
Widzewa. Podróż minęła miło - co prawda Kensiorek twierdził, że jakiś
gruby babsztyl strasznie się oburzał na moje chrapanie - ale ja nie
wiem o co jej chodziło.
Widzew przyjął nas piękną pogodą. Mili, uśmiechnięci młodzieńcy
zupełnie nie reagowali na moje śpiewki -" Mistrzem Polski jest
Legionowo...."
Po przybyciu na miejsce okazało się, że pani z kluczami jeszcze nie ma.
Mauler poszedł do sklepu i zajęliśmy ławeczkę koło piaskownicy.
Na pewno byliśmy w Widzewie, bo na drzewach kołyszących się nad
piaskownicą rosły piłki nożne.
Kiedy już stwierdziliśmy, że stoły nam nie grożą, poszliśmy lepić moją
armię. Wystawiłem zupełnie plewny kulcik* bez bolców - po jednej
jednostce każdego rodzaju, każdy bohater inny - szesnastoletnie konne
demonetki od Kensiorka - za ten pełen klimat dostałem 11 pkt CS a mój
przeciwnik z challenge'u - Mauler 13 - za .... Lorda Tzeentcha na Smoku
z Golden Eye...
*( Szczeniec, generalica, Chaotyk z książeczką, 10 kusz, 18 włóczni, 10
dewotek, 6 shadów, 6 furii, 5 DR, 7 COK z BoM, 7 Chaos Knights z Rap
Standard.)
Zaczęło się nieźle - podjechałem pod nos dużej kawalerii Tzeentcha i
złożyłem jej propozycję nie do odrzucenia. Zaszarżował, Szczeniec
wypłacił, ale Aspiring też, rostrzygnął koń Szczeńca - zgryzł, wygrana
o jeden, outnumber fear.
Potem było gorzej, nic nie złapałem (poza gigantem) chociaż próbowałem.
Wredna jaszczurka ze screemersami wycięła mi fasty.
Remis.
Pizzeria.
Druga partia z wyznawcą fałszywego Boga, Khaina . Sympatycznie
przyczerniona, klasycznie złożona armia DE (dużo staro-edycyjnych
figurek, sympatyczny generał) zajęła miejsce w środkowej strefie
rozstawienia i zaczęła do mnie pruć. Mogłem tylko kiwać z uznaniem
głową nad właściwym użyciem lifetakera (furie), kusz na DR i bolców.
W tym momencie przyszedł Hubi z testem. Ja naprawdę mało spałem, a w
miarę czytania tych ... ból głowy i agresja zaczęły narastać. Zacząłem
nawet przy okazji mówić co myślę o strefach rozstawienia.
Zdziesiątkowane resztki mojej armii wycofały się i pochowały, poza COK
Szczeńca, który dopadł 2 rydwany (tzn one jego...) overrunował
poniszczył coś tam, właściwie potraktował maga Magic Missile,
unieruchomił jeden bolec i przygotował się na overruny w 3 następne. W
tym momencie Wyznawca Khaina zamiast pogodzić się z nieznaczną tylko
wygraną zaszarżował od przodu smokiem i pegazem. Lorda ASF zdjąłem,
niestety smok oblał monster reaction i zrobił się "unbreakable".
Panienkę na Pegazie wyzwałem od najgorszych (Blood Armour nic jej nie
pomógł), lecz nim dobiłem smoka, ten wytłukł oddział COK...
Dziękuję za przemiłą partyjkę.
Równie serdecznie dziękują Markowi Olczakowi za błyskawiczną grę -
dzięki Tobie jako tako wróciliśmy.
Kolejny Łódzki wynalazek spowodował, że naprzeciwko 10 kusz,
klocuszkowi piechoty i COK stanęła kawaleryjska armia HE bez Smoka i
jakiegoś oddzialiku schowanych w zasadzce.
Klnąc i zgrzytając zębami "dałem do tyłu" opadnięty rojem orłów. Jakoś
ustałem COK do 3 rundy - kusze i klocek spełniły swą szlachetną misję,
generalica dopadła las z którego zaczęła wydawać rozkazy wrogim
jednostkom. Moje oddziały wyszły na tył wroga i zaczęły rzezać - orły i
rydwany wyparowały, Smok w sumie by ratować wielki oddział SH walnął w
bok Chaos Knights, nic nie zabił, Lord został na ostatnim życiu, ale
brake zdał. W następnej turze wywardował 2 rany (AAAAGH), a ja Breaka
na - 1 nie ustałem.... A już Szczeniec był nakierowany...
W sumie krótka ale intensywna partia, dziękuję!
No i w ogóle dziękuję bardzo przeciwnikom\organizatorom (test,
scenariusze) za ciekawie spędzony dzień, Kensiorkowi za "Immune to
Snoring"...
"Mistrzem Polski jest...."
Marcin "Kensiorek" Bereda
Jechalem z Jackiem on juz opisal przejazd wiec ja ogranicze sie do bitew
Ja 2 razy horrory 2 razy heraldi flamery skrimery charbringery rydwan
furie i prince
1- Orki i gobliny ( Warszawskie )
Ork na wywernie, szaman hero w wilkach. 3 duze klocki orkow odzial
goblinow 3 rydwany 2 chuki wagon 1 duzy oddzial wilkow 2 fast. snotlingi
Puscilem wszystko ostro do przodu .Horrory po reformie schowane w lesie
tak ze tylko chemion wystawal. Zaczely latac czary poraniony gigant
przetrzebiony fast 2 RANY WYWERNIE i 3 Lordowi niestety wszystko
wysejwowane . Przeciwnik probowal tylko 2 szarsz obie nieudane po
niezdanym fearze. Wywer i duzy fast ustawily sie na szarze na 2 oddzial
horrow reszta ostroznie do przodu. W mojej turze Prince schowal sie za
fastem fure zniszczyly 1 czake skrimerki 2 . mOJ rydwan szarza na
snotlingi niszczac 1 baze i ranac druga .Flamery zniszczyl wagon i fasta
W fazie magi ranimy dalej giganta i po zadanie 6 ran panikujemy oddzial
goblinow. W rundzie przeciwnika Duzy fast zdaje terror ,feara a
nastepnie niszczy oddzial horrow:(. Gobliny sie zebraly . Orki
przygotowuja sie do szarzy na charbringery rydwan nie zdaje feara i nie
szarzuje na moj rydwan ,gigant i oddzial orkow podchodza do oddzialu
horrow. Rydwan nic nie robi snotlinga. Charbringery szarza na goblin z
boku w celu powstrzymania ich od zniszczeni rydwanu. skrimery na rydwan
. Rydwan wkoncu uwolnil sie od snotlingow ale charbringery po zadaniu 6
ran goblina jzu mialy ich gonic gdy okazalo sie ze 5
armour savow na 5 mu wyszlo chArbringery rzucily 11 na niestabilnosc i
sobie poszly. Skrimerki zlamaly rydwan niestety potem zatrzymaly sie
prze Black orkami z 2rakami. W fazie magi gnebienie duzego oddzialu
orkow z bsb i szamanem. Orki ktore szly na horroy nie zdaja animozi a
gigan zaczyna sie cofac . Wywer szarza na horrory Furie niszcza rydwan.
W turze przeciwnika nic ciekawego duzy fast manewruje zeby nie dostac
szarzy od princa i furi. W mojej turze wyniszczeni prawie do konca
duzego oddzialu orkow . Wywern zniszczyl horrory. Ogryzki orkow
niezdaja terroru i uciekaja Przeciwnik ustawia fasta i giganta tak aby
Prince przy probie wykonczenia uciekajacego oddzialu wlazl pod szarze.
W ostatniej moje turze blokowanie cwiartek szarza prica zniszczeni
goblinow i ruchy heraldami. Furie zaslaniaja princa przed duzymi
wilkami.
W fazie magi zabice giganta. W ostatniej turze przeciwnika Wywern
szarzuje na flamersy bez rezultatow a Fast zabija furie . 12-8 do mnie
Druga Bitwa Mauler ( Warszawa) Przeciwnik Jacka z 1 bitwy .
Przeciwnik zaczynal Duza kawaleri i smok po flance proboja dorawc
horrory. Chaoseni srodkiem za domkiem schowanie skrimersy . W drugiej
strony maruderzy wilki rydwan i gigant biegna na moje fasty i 1 heralda.
Moja runda szarza Princa BSB i charbringerow na chaosenow. Rydwan na
skrimerki. Furie na furie. W fazie magi spanikowane pieski i z 5 kosci
Fire sword W 6 atakami z sila 8 trafiajac na 2 przerzucajac nietrafione
zniszczenie chaosenow nie bylo klopotem. Furie nic nie zrobily 2
trafione 2 niezranione. W rundzie przeciwnika smok szarza na horrory
maruderzy na furie. Moje furie wyparowaly Lord wklepal 4 rany
chempionowi kilka horrow sie sypnelo ale ustali. Prince charbringery i
BSB leca w kierunku smoka. skrimery szarza na maruderow Herald i
flamery chowaja sie za gigantem.
Maruderzy zniszczeni owerun w furie.
SMokowi maja pomoc rycerze z aspiringiem horroy zniszczone ryzerze
owerun smok zostaje. Gigant i rydwan proboja ustawic pulapke na
flamersy i heralda. Szarza Charbringerow i princa na smoka . Flamery i
herald chowaja sie przed gigantem i rydwanem . Charbringery dochodza
ale z princem byl klopot na 4+ mial dojsc i co ?? niedoszedl
CHarbringery stoja . Kawaleri szykuje sie na szarze horrow to samo
rydwan.SMok zabija charbringery nie maja szczescie ). Moja tura szarza
princa i BSB na smoka Flamery zabijaja giganta. Prince zadaje jedna
rane lordowi ( jak sie rzuca jedna 4 na 3 kosciach to tak jest) remis
dzieki BSB. Runda przeciwnika Ryzerze i rydwan szarza na horrory rydwan
nie dochodzi. W fazie walki horroy zniszczoen znowu po 1 rani i remis.
Moja tura szarza mojego rydwanu i skrimersow na rydwan chaosu . HErald
zaczyna obstrzeliwac rycerzy. W fazie walki prince przedaje ostatnia
rane lordowi wygrywa o 1 ale smok ustal . Remis w walce z rydwanem . W
fazie przeciwnika manewrowanie rycerstwem. Zniszczenie rydwanu chaosu.
Smok sprzedaje 1 rane BSB ale dostaje 2 od princa i 1 od bsb przegrywa
kombat zabity. Wszystko leci do kawaleri i zaczyna katowac przy pomocy
magi zostanje aspiring i 3 kawalerzystow . W fazie przeciwknika male
manewy kawaleri W mojej robimykanapke 2 heraldow rydwan skrimery i
prins zniszczone wszysko Wynik 19-1
Ostatnia Bitwa z Gotrekiem malo czasu bo spieszymy sie na pociag
Bitwa z rezerwami brak 2 dd z horrorw mial okazac sie znaczacy. W
pierwszej turze wszystko do przodu ale chowajac sie za terenami .
Przeciwnik teleportuje elektryka kolo rydwanu rzuca na 3 kosciach 9 ja
na 3 8 na dispela potem 4 razy mnie zranil a ja nic nie zasejwowalem na
5 rydwan sie rozpadl Prince dostaje od jezaili 2 rany . 2 heraldow
ktorzy i tak nic nie mieli co robic postanowili sie zemscie. Rezta do
przodu.
W rundzie przeciwnika nic specjalengo poza wejscie rezerw i tak if na
elektyku 8 hitow w princa 5 zranionych Princ zszedl . Dobra tego bylo
za wiele Postanowile ze horroy przynajmniej ta bitwe maja przezyc .
Wyszly z rezerw w rogu stolu .Charbringery wycofaly sie w strone
horrow. Heraldi zabili elektryka. PRzeciwnik 2 turzy do mnie szedl i
nie doszedl :P a ja ustawilem obrone W mojej ostatniejj turze furie
blokuja cwiartke Charbringerzy nastepna Ostrzelanie oddzialu z seerem i
2 elektrykami niestety oddzial z furia wiec pomimo ze zostalo tylko 6-7
paniki nie bylo wynik 7-13 Okazalo sie ze mam jeszcze 15 mi do wyjsci
wiec pokibicowalem Jackowi i staralem sie wyjasnic Gotrekowi ze
poprostu Chaos wszystko robi lepiej tak tak wycofuje sie na zgory
upatrzone pozycje tez:P
Turniej bardzo fajne
Jakub
"Mauler" Sobaczyński
Moje spostrzeżenia- 1 i bitwa (odpowiednio z Jackiem i Kensiorkiem)
opisane- nie będę się powtarzał.
3 bitwa na 8 stole z Michałem - Chaos na 2 klocach piechoty warriorów
(Khorne'a i undivided), kawie (6 sztuk) 4 ograch, fleshhoundach,spawnie
i klocku marauderów. Bohaterami był Lord na piechotę (pieknie
pomalowany pieszy Archaon) z jakąs straszliwą kombinacją magicznych
przedmiotów i Aspiring jako BSB i mag pieszy.
W pierwszej turze wyszły tylko 2 kloce warriorów z bohaterami a u mnie
Lord na smoku, kawa Tzeenche'a z Exaltedem, furie i maruderzy na
koniach. Hehe, pomyślałem, manewrem go załatwie No i dałem ciała bo mi
w pierwszej szarży smoka na maga zabrakło 2 cali. Ustawiłem się w ten
sposób przed klockami samotnym Lordem i byłem bity przez 3 tury. Summa
summarum Lord mój padł ale smok dorżnął Khorników. Musiałem ratować
punkty, reszta która wylazła z rezerw manewrem odciągnęła częśc jego
rezerw i było tak- unikając ogrów i fleshy doprowadziłem do bitki
wrażej kawy z moim gigantem- kawa zadała 1 ranę w odpowiedzi gig
poskakał na nich i zabił 3 ale ustali. W następnj rundzie rąbnął
Chasowaą kawę mój rydwan, zabił i (uwaga!!) pojechał overrunem na 18
cali i palnął w maruderów- sypnął im 5 impaktów i pogonił i dorwał,
Potem jeszcze ściągnął spawna. Miałem jeszce nieudaną szarżę chosenów
undivided na klocek z Lordem ale tylko odbili sie po stracie 3 sztuk i
schowali sie za lasem. Na końcu poświęciłem skrimy, żeby Lord ich
dociął nie wchodząc już do walki z innym moim oddziałem (Lord wyszedł z
klocka) i skończyło się 10-10.
Baaardzo dziękuję przeciwnikom za fajne bitwy, dużo się nauczyłem o DL
(senks Kensiorek), spodobał mi się plewny kulcik JJ a na dobitkę była
super widowiskowa bitwa z Michałem, naprawdę klimatyczna rozpa Chaosu
na piechocie. Dziękuję!!!
Organizatorom rónież dzięki duże!
|
|